Free-runnery to, obok gier typu zredukuj(co-najmniej)trzy moje największe guilty pleasure, jeżeli chodzi o mobilne granie. Z jednej strony sklepy pękają w szwach od kolejnych kopii tych pomysłów, z drugiej — po każdym ich odpaleniu przepadam. W przypadku Ronina było identycznie — włączyłem, przebiegłem przez instruktaż o co w tej zabawie chodzi, a później udałem się na pole bitwy o jak najwyższy wynik.
Na czym polegają tego typu produkcje, prawdopodobnie wszyscy doskonale wiecie. To jedna z tych, w której nieustannie mkniemy ku prawej części ekranu. Do naszej dyspozycji dostaliśmy niewielką paletę komend, jednak zapewniam Was, że w zupełności nam one wystarczą, by stawić czoło tej przygodzie.
Nasz bohater, zgodnie z tradycją, biegnie automatycznie przed siebie. Ekran naszego urządzenia został podzielony na dwie połowy, z czego jedna obsługuje system gestów przesunięcia palcem (odpowiedzialne za efektowne wyskoki oraz wślizgi), druga cięcie naszą kataną, która pozwala utorować nam drogę z kroczących po niej przeciwników. Abyśmy przez przypadek nie znaleźli chwili na kombinowanie i nudę, autorzy sprytnie porozrzucali po planszach najróżniejszej maści znajdźki, po zebraniu odpowiedniej ilości których możemy wyzwolić drzemiącą w nas tajemniczą energię. Dzięki niej choć przez chwilę jesteśmy niepokonani i bez stresu, w dzikim szale, możemy zmierzać przed siebie.
Skoro są elementy do zbierania, to nie mogło także zabraknąć zaimplementowanego w grze sklepu. Obyło się jednak bez mikrotransakcji — za odpowiednio uzbierane punkty, możemy natomiast wykupić aż dziewięć świeżych mocy, które pomogą nam w pokonaniu kolejnych plansz.
Czym Ronin wyróżnia się na tle konkurencji? Myślę, że warto wspomnieć o orientalnych realiach, w których został osadzony. Poza tym gra wygląda i brzmi jak produkt na najwyższym poziomie. Zróżnicowani wrogowie — na każdego będziemy musieli udać się z inną taktyką, kilka kolorowych, znacznie różniących się od siebie designem, lokacji oraz ponadczasowa rozgrywka, której można mieć momentami przesyt, ale tak naprawdę nigdy się nie nudzi.
Ronin to jeden z tych tytułów, który w ostatnich dniach ląduje w moich dłoniach w każdej wolnej chwili. Jeżeli, podobnie jak ja, zaliczacie się do miłośników gatunku, to prawdopodobnie również dacie się porwać. Gra dostępna jest w AppStorze w wersji uniwersalnej, którą wyceniono na 0,89 euro.