Afera z firmą Cambridge Analytica na dobre uświadomiła użytkownikom Facebooka, że ich prywatność w serwisie jest rzeczą względną. Okazuje się, że bezpieczeństwo danych na Instagramie również nie ma się najlepiej. Przez kilka ostatnich miesięcy w Google Play dostępna była aplikacja, która pozwalała przeglądać prywatne profile w popularnym serwisie społecznościowym. Tak - te, które teoretycznie powinny być widoczne tylko dla zaakceptowanych obserwatorów.
Jak wynika z badania F-Secure Identity Protection Consumer, aż 54% użytkowników internetu obawia się włamania na swoje konto w mediach społecznościowych. O ile nasze zdjęcia i publikowane treści i tak są w większości przypadków widoczne dla obserwatorów, dostęp niepowołanych osób trzecich do prywatnej korespondencji faktycznie może budzić strach. Wiele osób obawia się również tego, że giganci technologiczni wiedzą o nich za dużo. Wszystko sprowadza się oczywiście do odpowiedzialności za to co piszemy i publikujemy w sieci. Bardzo często to my sami nie potrafimy zapanować nad naszą potrzebą internetowego ekshibicjonizmu. Niezależnie jednak od tego, jak dużo wiedzą o nas portale społecznościowe, warto znać ich politykę prywatności. Pomoże w tym darmowa platforma F-Secure Data Discovery, którą właśnie powołano do życia.
Po tym jak Stany Zjednoczone nałożyły sankcje na firmę Huawei, coraz częściej słyszy się o tym, że Chińczycy szukają sposobów na tworzenie „tylnych wejść” do naszych smartfonów. Dowodem na to mają być setki aplikacji naruszających prywatność użytkowników, które Google i Apple regularnie usuwa ze swoich sklepów. Niestety, duża część tych produkcji pochodzi właśnie z Chin. Okazuje się jednak, że ataki szpiegowskie nie muszą odbywać się zdalnie. Na jednej z Chińskich granic zaczęto zabierać ludziom telefony i skanować ich zawartość!