…bo moim najwyraźniej już zostało. O ile w Super Hexagon uciekaliśmy niewielkim trójkątem po nieustannie obracającym się świecie, o tyle tutaj sprawy mają się nieco łatwiej. No, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Ale przywołałem tutaj kultową produkcję nie bez powodu, to ten sam schemat zabawy: wciągająca bez granic, nie dająca o sobie zapomnieć i testująca nasz refleks jak mało kto.
Zasady zabawy są podobne, z tym, że zamiast niewielkiego trójkąta — musimy zaopiekować się czerwonym kwadratem, dookoła którego krążą cztery, wrogo nastawione, niebieskie klocki, zderzenie z którymi równoznaczne jest z zakończeniem zabawy i koniecznością rozpoczynania naszych zmagań od początku. Dodatkowym utrudnieniem jest laserowe ogrodzenie, z którym bliższe spotkanie ma podobne skutki. Nie pytajcie czy to tylko tyle, bo przez dość wysoki poziom trudności i niezbędną by sobie dobrze radzić zręczność, całość wciąga jak bagno. A przez, przynajmniej na starcie, dość krótkie rundy, syndrom jeszcze jednej próby jest non-stop obecny — tym samym od gry wręcz nie da się oderwać. Jedynym problemem jest sterowanie — o ile interfejs dotykowy sprawdza się znakomicie, to nie ważne czy grałem na małym czy dużym ekranie, zawsze palcem chwytającym kwadrat zasłaniałem sobie pół ekranu i miejscami trudno było mi określić pozycję wrogich kwadratów…
Red Bit Escape nie zachwyca designem ani wykonaniem. Co gorsza — posiada jedynie wersje darmową, która zarówno na iOS jak i Androidzie podsycana jest zestawem reklam. Mimo wszystko, jakkolwiek wybredny bym nie był, od produkcji oderwać się nie mogę. Ciągle podejmuję jeszcze jedną próbę — i Wam polecam uczynić to samo ;-).